Start w
Igrzyskach Olimpijskich pozostaje jednak marzeniem wielu narciarzy wodnych.
Dyscyplina ta figuruje na liście ubiegających się o wejście do zaszczytnej
loży wybrańców. Apetytu nabraliśmy w 1968 roku w Grenoble we Francji, gdy
znicz olimpijski był wieziony przez narciarza wodnego. Natomiast w 1972 r.
narciarstwo wodne weszło do programu, jako dyscyplina pokazowa. Z
niecierpliwością obserwowano czteroletnie zabiegi mających długą tradycję w
letnim narciarstwie Greków o to by w Atenach można było rozegrać zawody w
ramach oficjalnego pokazu. W pobliżu miejscowości
Agrinio (Grecja) wybudowano wspaniałe obiekty i zagospodarowano akwen tak,
że nadawałby się do rozgrywania kilku konkurencji jednocześnie bez obawy o
uciążliwe dla zawodników fale. Niestety tym razem się nie powiodło. Mimo
zapewnień Prezydenta MKOl (Jacques Rogge), że nie zamierza rozszerzać
letniej formuły igrzysk o nowe dyscypliny, narciarze się nie poddają. Wielu
liczy na to, że chińska wpływowa federacja narciarstwa wodnego wraz
narodowym komitetem olimpijskim Chin przekonają międzynarodową komisję do
zorganizowania olimpijskiego pokazu w 2008 roku w Pekinie. Marzenia
marzeniami, lecz już dziś trzeba się wziąć do pracy. Sukcesy na arenach
regionu EAME (od 1999 roku osiem medali) na pewno nie wystarczą. Na
mistrzostwach świata mieliśmy swoich reprezentantów, którzy jak dotąd
startowali bez większych sukcesów.
Dorota Liese
|